Hikari nad Bałtykiem - 28.06. - 07.07.2015

Morskie podboje Hikari nad Bałtykiem 2015 przeszły już do historii. Nasza drużyna klubowa przez 10 dni szlifowała formę w każdym tego słowa znaczeniu podczas zgrupowania sportowego, które miało miejsce w Jarosławcu. Pogoda piękna, drużyna chętna do pracy i zabawy więc czego więcej można chcieć.  Nie marnowaliśmy czasu na spanie, leniuchowanie czy marudzenie dlatego wstawaliśmy zawsze skoro świt , pełni energii i chęci do przywitania kolejnych dni od porannego spaceru na plaże w ramach zaprawy. Następnie wracaliśmy szybciutko na śniadanie, bo tego domagały się nasze brzuchy, a później porządki w pokoju. No właśnie… dla niektórych lekkie ogarnięcie tematu, dla inny niemal gruntowne porządki świąteczne. Uważne oko sensei’a Dawida sprawdzało co z tych porządku wyszło (na zwycięzców obozowego konkursu czystości czekała smaczna nagroda). Kolejny punkt to trening karate, podczas którego doskonaliliśmy formę kumite oraz poznawaliśmy szczegóły nowych kata, które prezentowaliśmy na obozowym turnieju karate. Każdy z uczestników wystartował w formie kata, a najstarsze pasy walczyły dodatkowo w konkurencji kumite drużynowe.

Po treningu czas na regenerację więc… plażowanie, pływanie lub zabawy i gry ruchowe. Raz w piłkę nożną, raz w siatkówkę, w zbijaka, w hokeja, w rzucankę  w podkopy do morza itp. W każdym bądź razie nie ważne co ważne aby się nie działo.

Popołudnie rozpoczynaliśmy od obiadu, po obiedzie „drzemka”…, no dobra kto drzemał to drzemał, czyli hmm… nikt. Następnie powtórka z rozrywki czyli trening + aktywny wypoczynek nad morzem. Po kolacji czas na imprezę dnia. I tak raz byliśmy na „Pirackim statku”, później „Hikari szalało” podczas rywalizacji drużynowej w konkurencjach dziwnych, byliśmy na „starym podwórku”, w „Klasztorze Shaolin”, w parku linowym, na paintballu, na „festiwalu wodnym”, czy ognisku, piżama party też nie mogło oczywiście zabraknąć.

Na podsumowanie obozu postanowiliśmy odświeżyć kimona w morzu i godnie przywitać nowych obozowiczów podczas chrztu obozowego.

Podczas ostatniego treningu gdy już nasza forma przeszła nasze najśmielsze oczekiwania dźwigaliśmy ciężary i okazało się, że damy radę podnieść nawet 60kg. Także mamo, tato… wynoszenie ciężkich śmieci to dla nas drobiazg.

Dziękujemy wszystkim, którzy postanowili spędzić z nami czas i odpocząć aktywnie.  No i oczywiście zapraszamy za rok!

Zapraszamy do galerii